Znam piekne i dalekie od cukierkowej wizji zdjecia robione przez matke wlasnym dzieciom. Znam fotoreportaze z ciazy i z rodzinnego porodu. Znam nawet fotografie dokumentujace wyglad brzucha po ciazy. Ale nie znam takiego cyklu zdjec, w ktorym na jednym potargana matka gotuje, a niemowle na niezbyt czystej podlodze bawi sie pokrywka sloika; na innym matka ziewa czytajac piecdziesiaty raz te sama ksiazeczke; na jeszcze innym podczas spaceru gapi sie tepo przed siebie. Czy cos w tym stylu. Rozmyslajac o tych fotografiach uswiadomilam sobie, ze to wlasnie probuje zrobic. Opisac macierzynstwo bez fikcji. Prawdziwe.
Joanna Wozniczko-Czeczott
Z ta ksiazka jest tak jak z dzieckiem. Nie chcesz jej zaczac czytac, bo wiesz czego sie spodziewac. I to sie nawet potwierdza, ale i tak juz nie mozesz przestac. Rzadko sie zdarza, by obalona krolowa tak lekko i tak szczerze opowiadala o tym, jak scieto jej glowe.
Tomasz Kwasniewski