Swiat Kalwasa nie zna granic. "Tarika" wyraza te mysl dobitniej niz wczesniejsze ksiazki jej autora. Wioska przy granicy Ghany i Togo, paryska rue de Gergovie, plac Dzierzynskiego w Warszawie, Villa Alexandrine w Vence czy wnetrze kosciola w Czennaju staja sie miejscami, w ktorych czas i przestrzen zmieniaja swoj sens. Kazda z dziesieciu opowiesci jest na pozor zamknieta caloscia, ale wszystkie laczy proba scigania tajemnicy - swiata i ludzi; znanych z imienia i nazwiska lub anonimowych, nie calkiem jednak przypadkowo spotkanych. Niektorzy z nich - Schulz, Cortázar, Gombrowicz czy dzinista digambari - zasluguja na miano szajchow; idac po ich sladach, autor pyta o nature czasu, zrodla uniesien tworczych, mozliwosc rozumienia siebie i innych. Tropi przyczyny sporow kulturowych i socjalnych. Napotykajac zlo, wybucha najszczerszym gniewem, neutralizuje je szyderstwem, rozbraja smiechem. Jak zwykle - prowokuje.