"Pewnego lipcowego deszczowego poranka, przed wschodem slonca, na plazy przed sopockim Grand Hotelem bezdomny mezczyzna znajduje spiaca tam znana warszawska dziennikarke..."
Tak zaczyna sie nowa powiesc Wisniewskiego. Obrosly historia i legendami sopocki Grand Hotel staje sie miejscem wydarzen szczegolnych, a autor, jak Aniol Podpatrywacz, towarzyszy ludziom, ktorzy spedzaja w tym hotelu jeden krotki letni weekend. Niezauwazony wchodzi do ich pokoi, przeswietla ich biografie, zasypia i budzi sie w ich lozkach. Opowiada o ich snach, porazkach, tesknotach, marzeniach i cierpieniach. Hotel to czesto miejsce przemienienia. I o tym takze jest ta ksiazka. Dziennikarke porzucil mezczyzna niepogodzony z jej sukcesem, dziadek niemieckiego pastora z sasiedniego pokoju zabijal Polakow w pobliskim Stutthofie, nieutalentowany naukowiec z pokoju na trzecim pietrze najmuje autora do napisania habilitacji, rosyjski nowobogacki z apartamentu na drugim pietrze zakochuje sie w ukrainskiej sprzatacze z hotelu. Atmosfera anonimowosci hotelu pozwala bohaterom zrzucic swoje maski, a sledzacy ich czytelnik na koncu dowie sie prawdy, ktora sam juz dawno znal. Ze wszystkim chodzi o milosc.