"Wypada jeszcze dokonczyc o Pani Zermenie, szafarce napojow w malym barku. Pracowala na dwoch etatach, byla oficerem resortu i wyznala jednemu z dawnych zaprzyjaznionych bywalcow, ze jak znani jej goscie prowadzili jakas wazna rozmowe, to od razu wlaczala syczacy ekspres do parzenia kawy. W ten sposob niczego nie slyszala i nie musiala o tym pisac. Ludzki odruch w sprzecznosci z zawodowym obowiazkiem. Milo z jej strony, ze tak powiedziala. Nawet jezeli tak nie bylo".
Fragment ksiazki